niedziela, 18 września 2016

Tydzień 36, 37.

Witajcie!
Wrzesień to mój ulubiony miesiąc w roku. Każdą wolną chwilę wykorzystujemy na superowe wycieczki do lasu, na łąki, nad wodę. No i właśnie z tą wodą przedobrzyłyśmy zdaje się - Echo ma anginę. Także chwilowo wyprawy wszelakie, łącznie z treningami agility, musiały zostać zawieszone aż do pełnego wyleczenia.

Wrzesień to także miesiąc, w którym gruntownie badam Wspaniele. Obie dziewczyny mają wszystkie parametry krwi prawidłowe. W przypadku Kiki, która ze względu na wiek i chore wątrobę i trzustkę, badana jest nieco częściej, widać stopniową poprawę tych wyników, które były niepokojące. 

Coś z czasem wolnym jednak trzeba robić, więc  ćwiczymy sztuczki różne i różniaste. Efektami pochwalimy się zapewne już niebawem.

A jeśli chodzi o urywków kilka z życia codziennego... Echo została Kiki prywatną poduszką!

Wczoraj natomiast miałam przyjemność robić sesję zdjęciową Havanie, więc chwalę się efektami, a po więcej zapraszam tutaj .






Pozdrowionka!
Małgorzata i Wspaniele

niedziela, 4 września 2016

Tydzień 32, 33, 34, 35.

Witajcie!
Dłuższa przerwa w postach oznaczać może tylko jedno - wakacje! W moim przypadku oznaczało to wiele wiele godzin spędzonych w pracy. No, ale udało nam się spędzić tydzień nad jeziorem. Przez pierwsze 3 dni razem z moimi cudownymi Rodzicami. Ze względu na gabaryty domku, w którym mieszkaliśmy i za małą liczbę łóżek, ja spałam na karimacie. Wspominam o tym, ponieważ wiąże się to dla mnie ze wspaniałym wspomnieniem, które chcę zapamiętać na zawsze. Otóż Echo mimo, że mogła spać na normalnym łóżku w pełnym komforcie i mięciutkiej pościeli, zdecydowała się spędzić te noce ze mną na podłodze. To właśnie jest definicja tego, czym jest oddanie i wierność psa.

Następne 5 dni spędziłyśmy nad tym samym jeziorem na obozie agility, gdzie pod okiem Lucie Dostalovej doskonaliłyśmy nasze umiejętności. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w życiu nauczyła się tak wiele w tak krótkim czasie. Lucie kładła niesamowity nacisk na najdrobniejsze z detali i wytykała najmniejsze błędy. Przy tym doskonale tłumaczyła dlaczego tak jest źle, jak zrobić żeby było lepiej i dlaczego takie a nie inne rozwiązanie będzie najbardziej optymalne dla każdego psa. Dużo wiedzy mamy do przetworzenia i już nie mogę się doczekać kiedy pojedziemy do Luci na następne seminarium, na którym pokażemy, że solidnie odrobiłyśmy pracę domową i jesteśmy gotowe na więcej.

Ze względu na upały i napięty plan dnia, zdjęć nie powstało wiele. W zasadzie miejsce miała tylko jedna sesja, którą roboczo nazywam "wróżkową".



Pozdrowionka!
Małgorzata i Wspaniele